sobota, 21 lipca 2012

KAPITEL 1


Kupił pierścionek zaręczynowy i zaprosił swoją ukochaną do drogiej i gustownie urządzonej restauracji.
Chciał zacząć kolejny – nowy rozdział w swoim życiu – z nią, piękną rudowłosą o nieskazitelnej urodzie u wyrazistych zielonych  oczach, od których nie mógł się oderwać.
Zauroczył się nią w cukierni w której pracowała.
Prawie zbankrutował na ciasteczka i kawę, którą kupował codziennie tylko dlatego by móc na nią popatrzeć i zamienić dosłownie kilka słów.
Niby mało znaczące ale dla niego cholernie ważne.
Piękne prawda?
Gitarzysta sławnego na całym świecie zespołu, zakochał się w zwykłej dziewczynie, pracującej w jednej z niemieckich cukierni.
Trzymał ją tylko dla siebie.
Media nic nie wiedziały, nic nie podejrzewały, a on nie wychylał się przed szereg.
Dzisiaj chciał zrobić prawdopodobnie najważniejszą rzecz w swoim życiu.
Ubrał marynarkę i biała koszulę, pozostając przy szerokich spodniach.
Dziewczyna uwielbiała jego styl.

Weszli za rękę do restauracji.
Usiedli przy wcześniej zarezerwowanym stoliku w rogu.
Kelnerka podała kartę z menu, po czym przyjęła od pary zamówienie, mówiąc na koniec:
- Dania będą za dwadzieścia minut.
Tom bez słowa wstał od stolika i uklęknął przed swoją dziewczyną.
- Claudia... chciałbym ci zadać jedno pytanie. Jesteśmy ze sobą od kilku lat, kochamy się i nawet ze sobą mieszkamy czym cholernie ryzykuje.... – wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko od Swarovskiego. Otworzył je i oczom dziewczyny ukazał się piękny, złoty pierścionek z małym diamencikiem. Mały ale subtelny – na to stawiał Tom. Uważał, że małe jest jeszcze piękniejsze. Oczywiście stać go było na o wiele droższe pierścionki, ale wolał nie przesadzać.
- chciałabyś za mnie wyjść? – dokończył po chwili delikatnie unosząc kąciki ust.
Wiedział, że ją zaskoczył i był z tego dumny. Uwielbiał zaskakiwać.
- Tom... ja... ja... Przepraszam, ale nie mogę – spuściła wzrok i zabierając torebkę z krzesła, wyszła z restauracji ze spływającymi po policzku łzach zmieszanych z tuszem do rzęs.
Usiadł na swoim miejscu i patrzał się na otwarte pudełeczko z lśniący pierścionkiem. Jego serce pękło na milion drobnych kawałeczków. Nie wiedział  co zrobił źle. Kochał ją, na trasach nie zdradzał. Jego serce należało tylko do niej, a ona po trzech latach bycia razem i mieszkania we wspólnym mieszkaniu po prostu go odrzuciła?
Zabolało go to strasznie. Nie rozumiał tego. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał... ba! Nawet nie mógł znaleźć racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego tak postąpiła. Nie bał się prawdy.
Głęboko zaciągnął się powietrzem, po czym wypuścił ze świstem.
Zamknął pudełeczko i z powrotem włożył je do kieszeni marynarki. Wstał od stolika, przepraszając kelnerką która właśnie niosła danie do jego stolika. Wyszedł z restauracji, kierując się do domu z nadzieją, ze ją tam znajdzie i spokojnie porozmawiają.

*
Wszedł do domu. Zdjął buty i udał się w kierunku pokoju, gdzie paliło się światło
Jest – pomyślał.
Kiedy znalazł się w pomieszczeniu, zobaczył swoja ukochaną, która się pakuje do kilku walizek.
- Claudia, co jest? Czemu się pakujesz?
Popatrzyła na niego.  Czarne ślady po tuszu do rzęs i łzach. Płakała. Przerwała swoją czynność i podeszła do starszego Kaulitza.
- Przepraszam cię... ale... ja... – przerwała i znów łzy popłynęły jej z oczu – Ja nie mogę z tobą mieszkać...
- Co się stało? Powiedz mi ... – wziął jej głowę w swoje dłonie. Kciukiem wytarł łzy. Patrzyła mu prosto w oczy ...
- Ja, cię zraniłam Tom. Zdradziłam... Nie kocham cię już – powiedziała i wzięła głowę z jego dłoni. Powróciła do pakowania.
Usiadł na łóżku. Schował twarz w swoje dłonie.
Zawalił mu się świat.
Jak mógł do tego dopuścić?
- Kiedy? – tylko to wydobyło się z jego ust.
- Byłeś w trasie... To... to nie było celowe... Tak wyszło... – mówiła prawdę. W końcu to z jej winy, wszystko się posypało w ich związku.
- Dlaczego? – znów spytał. Nadał głowę miał schowaną w dłoniach.
-  Czułam się odrzucona. Nie dzwoniłeś... miałam do ciebie przyjechać, pamiętasz?  - poczekała chwilę na jakąkolwiek jego reakcję – Nie pamiętasz. Czekałam i czekałam i nic. Nie doczekałam się. Cholernie tęskniłam, a ty miałeś mnie gdzieś... – łkała.
Nie wiedział co miał teraz powiedzieć. Nie dzwonił, bo nie mógł...Myślał, że ona to rozumie...

Myliłeś się Kaulitz

Skończyła się pakować. Wzięła dwie walizki na kółkach i pociągnęła je za rączkę.
Spojrzała na niego ostatni raz. Chciała coś powiedzieć, lecz zrezygnowała.
W przedpokoju zostawiła klucze do mieszkania i wyszła cicho zamykając drzwi.
Przed domem czekał na nią ktoś inny...
- Wcale nie miałem cię gdzieś i jak mogłem to dzwoniłem ... to ty nie odbierałaś – powiedział ledwo słyszalnie.
Wstał z łóżka i poszedł do salonu, gdzie znajdował się mini barek.
Wyjął z niego butelkę whisky i nawet nie biorąc żadnej szklanki, pił.
Czuł się strasznie. Usiadł na kanapie i dalej pił, aż opróżnił butelkę.
Potem brał co mu wpadnie w ręce – tequila, trochę wódki ...

Chciał zapomnieć, ale czy alkohol to dobre rozwiązanie?

1 komentarz: