- Witamy w naszych skromnych progach, panno Louise. Została
pani przyjęta jako prywatny fotograf Tokio Hotel – powiedział menager zespołu,
ściskając jej rękę – Pani zdjęcia są genialne i nie wyobrażam sobie nikogo
innego na tym miejscu.
- Dziękuje panu bardzo. To kiedy zaczynam? – dziewczyna się
uśmiechnęła.
Pierwszy raz od bardzo dawna.
- Zadzwonię do pani w ciągu kilku dni, gdyż jeszcze nie
ustaliłem jakiegokolwiek terminu na sesję czy trasę koncertową. Jak zjawi się
zespół i z nimi porozmawiam to się odezwę. Może przejdziemy na Ty? Będzie nam
się lepiej pracowało... David jestem – wyciągnął w jej kierunku rękę.
- W porządku. Victoria – uścisnęli sobie dłonie. – No to
dziękuję bardzo i do usłyszenia, tak? –
zaczęła iść w stronę drzwi, mając w ręku brązową teczkę ze wszystkimi
potrzebnymi dokumentami do podjęcia pracy.
- Tak, do usłyszenia – odpowiedział menager, a dziewczyna
wyszła z jego pokoju.
Stanęła w holu Universal Music i wysłała wiadomość do swojej
mamy o tym, że dostała pracę.
Po chwili zadzwonił jej telefon.
- Naprawdę mamo – mówiła po angielsku. Urodziła się w
Ameryce, ale wiedziała że w tym kraju nie da rady się wybić przez jednego
faceta, który postanowił zniszczyć jej życie.
Mama składała jej gratulacje. Była bardzo dumna z córki.
Dziewczyna znała kilka języków, uczyła się wręcz wzorowo, a to tylko dlatego by
mieć jakąś przyszłość,
By mieć lepiej w życiu.
Kiedy ona zaczęła coś tłumaczyć rodzicielce, w Universalu
pojawił się zespół.
Od razu zauważyli brunetkę i zilustrowali ją od góry do
dołu. Wszyscy zaczęli podziwiać ją, za wyjątkiem Toma.
Z nim działo się coś niedobrego odkąd odeszła od niego
Claudia i Bill doskonale o tym wiedział.
Gitarzysta chodził przybity, prawie wcale się nie odzywał,
a gdy przyjaciele próbowali go wyciągnąć
na klubu – odmawiał. Zamykał się w pokoju i grał na swojej starej gitarze
akustycznej. Zawsze gdy było mu źle, brzdąkał coś na niej.
Zespół zaczął zachwalać po niemiecku młodą brunetkę z myślą,
że ona ich nie rozumie.
Camilla słuchała jednym uchem matki, a drugim chłopaków.
Zaśmiała się.
Po zakończeniu rozmowy z rodzicielką, szła w kierunku
wyjścia z budynku, ale wcześniej powiedziała po niemiecku do zespołu jedno
zdanie...
- Dziękuje za miłe słowa – posyłając im delikatny uśmiech.
- A-a-a-ale jak – wydukał Bill.
Reszta parsknęła śmiechem, prócz Toma.
Całkowicie się wyłączył. Nic do niego nie docierało. Nadal
przed oczami miał Claudię.
Nie da się ot tak przestać kochać, ale zapominanie trwało
długo.
Za długo – pomyślał Bill.
Całą czwórką weszli do pokoju w którym urzędował ich
menager.
- Cześć chłopcy – przywitał się z każdym prawie
czterdziestoletni mężczyzna.
- Cześć – odpowiedział chórem zespół.
- Mam dla was wspaniałą wiadomość – zaczął menager
- Jaką? – spytał Bill, siadając na beżowej, skórzanej
kanapie
- Znalazłem dla was fotografa, a w zasadzie to panią
fotograf. Nie będziecie musieli się użerać z innymi fachowcami - zaakcentował –
w tej dziedzinie. Ta dziewczyna jest miła, młoda i atrakcyjna – czyli cos dla
Toma. Wszyscy się zaśmiali, oprócz oczywiście Toma.
- Czy ona była brunetką? – spytał Gustav
- Tak...
- O cholera!- zaklął perkusista, wokalista i basista
jednocześnie.
- Co się stało? – David popatrzał na chłopaków podejrzanie.
- Bo my właśnie taką bardzo atrakcyjną brunetkę
obgadywaliśmy ...
- Ale w pozytywnym sensie.... – wtrącił basista i zaśmieli
się wszyscy.
- Rozmawiała po angielsku i byliśmy pewni, że nie rozumie
niemieckiego ... – dokończył Bill.
- Pracuje z kretynami! – skwitował David i usiadł wygodnie
na swoim fotelu. – Jak spotkamy się w najbliższym czasie z nią to macie ja
przeprosić!
Reszta kiwnęła tylko głowami, a potem zaczęli swoją pracę od
ustalania różnych terminów sesji i rzecz jasna najbliższej trasy ...
‘ Claudio, cholernie za tobą tęsknię. Nie zadzwonię do
ciebie, bo po co?
Nie kochasz mnie już. To nie miałoby żadnego sensu.
Muszę się z ciebie wyleczyć, mimo że nadal cię potrzebuje
w moim życiu.
Tylko jak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz