Do ślubu im
się nie spieszyło. W gazetach huczało o tragedii jaką przeżył gitarzysta jak i
jego dziewczyna, a raczej już narzeczona. Była dziewczyna Toma jak i były
chłopak Victorii trafili do więzienia na kilka lat. Dziewczyna już mogła być spokojna o swoje
życie, szczególnie, że niecały rok po tym zdarzeniu ponownie zaszła w ciążę, ty
razem planowaną.
Postanowiła,
że ślub z Tomem weźmie dopiero po narodzinach ich syna – Nathana.
Bill był
wniebowzięty myślą, że zostanie wujkiem jak i chrzestnym syna swojego brata
bliźniaka. Kto by nie był!
Wciąż między
Viki a Tomem dało wyczuć się miłość. Z każdym dniem rosła coraz bardziej. Nie
znudzili się sobą, ani nie brakowało im tematów do rozmów.
Może
przypadkiem było to jak się poznali, jednak przypadkiem na pewno nie było to,
że się w sobie zakochali. Tom potrzebował stabilizacji, którą Vitoria mu
zapewniała. Ona potrzebowała ciepła, miłości a przede wszystkim bezpieczeństwa,
które on jej dawał.
Gdyby nie
nowa nadzieja, jaką Victoria dała sobie, nigdy nie przekonałaby się do
gitarzysty. Gdyby nie upadek Toma z wysokiego nieba jakim z pewnością była
Claudia i nadzieja, że może będzie lepiej, nie zauważyłby tej kruchutkiej
dziewczyny.
Kilka
miesięcy po narodzinach Nathana, Viki włożyła białą suknię ślubną a Tom
garnitur. Ich synem zajmowały się na zmianę matka dziewczyny jak i matka
gitarzysty. Obie były zakochane w swoim wnuku i rozpieszczały go do granic
możliwości.
Kiedy Tom
stał przed ołtarzem, kobieta zaczęła grać na pianinie. Oznaczało to, że panna
młoda jest w kościele i do ołtarza prowadzi ją ojczym jej przyszłego męża. Tak
bardzo brakowało jej ojca, jednak nic nie mogła na to zrobić. Wiedziała, że
czuwa nad nią i już nie pozwoli by przy Tomie stała się krzywda.
Podziękowała
ojczymowi Toma, za prowadzenie do ołtarza teraz stała z gitarzystą przed
księdzem. Czuła jak jej przyszły mąż się denerwuje. Spojrzała na niego i
wyszeptała, że to tylko wisienka na
torcie, jakim jest ich związek.
Po
wypowiedzeniu sobie sakramentalnego tak przed
samym Bogiem, Tom pocałował swoją żonę i wyszeptał jej do ucha, że kocha ją
najbardziej na świecie.
_______
Po dwóch tygodniach ostatni odcinek.
Mało was, ale to dla Was dedykuję ten epilog. Zostałyście i to się liczy.
Dziękuję Wam :)
I informuję, że zgodnie z obietnicą jaką złożyłam naszej kochanej Ka. ruszę z nowym opowiadaniem :)
będzie ono króciutkie, bo raptem 4 części + prolog i epilog, ale na więcej mnie już nie stać.
Dziękuję wam za wszystko i zapraszam!
Będzie krótkie, ale Sara pracuję już nad następnym, prawda? :D Oczywiście, że tak! XD No także tego, nie ma co się martwić :D A zakończenie bardzo miłe, a co najważniejsze szczęśliwe! ;)) Cudownie. Pozdrawiam i czekam na nowe opowiadanko :D
OdpowiedzUsuńDlaczego mnie to nie dziwi, że to wszystko dobrze się skończyło... xD W sumie może i nawet lepiej... to chyba nie potrafisz pisać tak, by się skończyło źle xD Ja nie potrafię pisac rak, by sie dobrze działo :D Tak czys iak dpbrze, że nie kończysz z pisaniem ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń