* trzy miesiące później *
- Mówiłem,
żebyś nie zaczynała tej bitwy?! Ostrzegałem! – krzyczał Tom, biegając po domu
za swoją dziewczyną.
-No ale ja
nie mogłam się powstrzymać! – śmiała się dziewczyna, uciekając
- Jak cię
złapię, to nie wypuszczę do rana!
- W takim
razie się poddaję – nagle stanęła i odwróciła się w stronę biegnącego chłopaka.
– Masz mnie i co? – poruszała zawadiacko brwiami
- Chciałaś
to masz – wziął ją na ręce i zaniósł do
sypialni. Tam położył na łóżku i zaczął łaskotać
- Ale to nie
tak! – próbowała mówić przez śmiech – Tak nie można!
- W bitwie
wszystkie chwyty dozwolone, kochanie – pocałował ja i dalej łaskotał.
Nagle ktoś
zadzwonił dzwonkiem.
- Ja otworzę
– ucałował swoją ukochaną w czubek nosa i idąc ubrał na siebie koszulkę.
Otworzył drzwi i nie mógł uwierzyć własnym oczom.
‘ To ona
-
Witaj Tom – ruda chciała go pocałować, lecz przerwał jej kobiecy głos z
sypialni.
- Kochanie,
kto to?
- Nikt
ważny… - krzyknął do dziewczyny. Szeptem dodał w kierunku rudej: - Czego tu
chcesz?
- Porozmawiać,
wytłumaczyć. Ale widzę, że to nie ma już sensu…
- odpowiedziała i posmutniała.
-
Porozmawiać możemy, masz mój numer, zadzwoń to się jakoś umówimy… Rozmowa, nic
więcej.
- Jasne,
dziękuje – znów chciała go pocałować lecz opamiętała się. – Do usłyszenia.
Chłopak
przytaknął i zamknął drzwi.
‘ Czego ona tu chce? Po tylu tygodniach!
Dlaczego?
To znowu wróciło… Ja nie chce, ja nie mogę…
*
- To ona? –
spytała brunetka patrząc na wspólną fotografię swojego chłopaka i pewnej rudej
dziewczyny.
- Tak… -
spuścił głowę. – Nie wiem czego tu chce… Ma zadzwonić… chciała porozmawiać, a
ja się zgodziłem, bo chciałem wiedzieć… Dlaczego. Nie jesteś zła?
-
Oczywiście, że nie, Tom… Ufam ci i wiem, że nic głupiego z nią nie zrobisz.
Wiem, że ciekawość ludzka nie zna granic. Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś.
- Kocham cię
i dziękuje za wyrozumiałość – powiedział i wziął swoją dziewczynę na kolana.
- Ja ciebie
też – pocałowała go. – a wyrozumiałość to jedna z podstawowych rzeczy by
związek mógł funkcjonować. Ja, dziękuję
ci za szczerość.
*
- Victoria,
pośpiesz się…Zaraz musimy jechać! -
zniecierpliwiony Tom usiadł na kanapie w salonie, bawiąc się kluczykami od
samochodu.
- No daj mi
chwilę! W końcu jadę poznać twoich
rodziców…
- Oni nie
gryzą, naprawdę. Ale zaczną gryźć jak
się spóźnimy!
- No już
schodzę.
Kiedy to
powiedziała, uniósł głowę i spojrzał na schody. Ukazała mu się brunetka ubrana
w kremową sukienkę do kolan z czarną kokardą w pasie i czarnych szpilkach. Włosy
bardziej upięła, zrobiła lekki makijaż…
- Jaka ty
jesteś piękna – skomentował i wstał w kanapy. Podszedł do niej i obejmując w
pasie, pocałował.
-
Dziękuję bardzo – uśmiechnęła się. –
Chodźmy już, bo się spóźnimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz