sobota, 21 lipca 2012

KAPITEL 13


* trzy miesiące później *

- Mówiłem, żebyś nie zaczynała tej bitwy?! Ostrzegałem! – krzyczał Tom, biegając po domu za swoją dziewczyną.
-No ale ja nie mogłam się powstrzymać! – śmiała się dziewczyna, uciekając
- Jak cię złapię, to nie wypuszczę do rana!
- W takim razie się poddaję – nagle stanęła i odwróciła się w stronę biegnącego chłopaka. – Masz mnie i co? – poruszała zawadiacko brwiami
- Chciałaś to masz – wziął  ją na ręce i zaniósł do sypialni. Tam położył na łóżku i zaczął łaskotać
- Ale to nie tak! – próbowała mówić przez śmiech – Tak nie można!
- W bitwie wszystkie chwyty dozwolone, kochanie – pocałował ja i dalej łaskotał.
Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem.
- Ja otworzę – ucałował swoją ukochaną w czubek nosa i idąc ubrał na siebie koszulkę. Otworzył drzwi i nie mógł uwierzyć własnym oczom.

‘ To ona
-  Witaj Tom – ruda chciała go pocałować, lecz przerwał jej kobiecy głos z sypialni.
- Kochanie, kto to?
- Nikt ważny… - krzyknął do dziewczyny. Szeptem dodał w kierunku rudej: - Czego tu chcesz?
- Porozmawiać, wytłumaczyć. Ale widzę, że to nie ma już sensu…  - odpowiedziała  i posmutniała.
- Porozmawiać możemy, masz mój numer, zadzwoń to się jakoś umówimy… Rozmowa, nic więcej.
- Jasne, dziękuje – znów chciała go pocałować lecz opamiętała się. – Do usłyszenia.
Chłopak przytaknął i zamknął drzwi.

‘ Czego ona tu chce? Po tylu tygodniach!
Dlaczego?
To znowu wróciło… Ja nie chce, ja nie mogę…

*

- To ona? – spytała brunetka patrząc na wspólną fotografię swojego chłopaka i pewnej rudej dziewczyny.
- Tak… - spuścił głowę. – Nie wiem czego tu chce… Ma zadzwonić… chciała porozmawiać, a ja się zgodziłem, bo chciałem wiedzieć… Dlaczego. Nie jesteś zła?
- Oczywiście, że nie, Tom… Ufam ci i wiem, że nic głupiego z nią nie zrobisz. Wiem, że ciekawość ludzka nie zna granic. Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś.
- Kocham cię i dziękuje za wyrozumiałość – powiedział i wziął swoją dziewczynę na kolana.
- Ja ciebie też – pocałowała go. – a wyrozumiałość to jedna z podstawowych rzeczy by związek mógł funkcjonować. Ja, dziękuję ci za szczerość.


*
- Victoria, pośpiesz się…Zaraz musimy jechać!  - zniecierpliwiony Tom usiadł na kanapie w salonie, bawiąc się kluczykami od samochodu.
- No daj mi chwilę! W końcu jadę poznać  twoich rodziców…
- Oni nie gryzą, naprawdę.  Ale zaczną gryźć jak się spóźnimy!
- No już schodzę.
Kiedy to powiedziała, uniósł głowę i spojrzał na schody. Ukazała mu się brunetka ubrana w kremową sukienkę do kolan z czarną kokardą w pasie i czarnych szpilkach. Włosy bardziej upięła, zrobiła lekki makijaż…
- Jaka ty jesteś piękna – skomentował i wstał w kanapy. Podszedł do niej i obejmując w pasie, pocałował.
- Dziękuję  bardzo – uśmiechnęła się. – Chodźmy już, bo się spóźnimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz