Zapukał do
pokoju, który dzielił z bratem. Nie wziął ze sobą klucza, gdyż wiedział że
któryś z chłopaków mu otworzy.
- Już
myślałem, że cię porwali! – usłyszał głos brata jak tylko uchyliły się drzwi.
- Nie
przesadzaj… - Tom zamknął za sobą drzwi i wszedł do łazienki.
Niespodziewanie
za nim wszedł również Bill.
- Dobra…
teraz szczerze. Wykorzystałeś ją?!
Gitarzysta
nie wiedział co odpowiedzieć.
- Skąd
wiedziałeś? – spytał po chwili i spojrzał na młodszego bliźniaka.
- Masz
koszulkę na lewą stronę założoną… Myślałem, że się zmieniłeś po tym jak się
zakochałeś w Claudii. Myślałem, że będziesz darzył szacunkiem kobiety, ale
widzę że ani trochę się nie zmieniłeś. Jesteś nadal tym samym Tomem Kaulitzem,
który po raz kolejny z rzędu ma zamiar przepieprzyć wszystkie dziewczyny na
świecie. Ale wiesz co? Mogłeś chociaż oszczędzić Victorię. – wokalista jeszcze
przez chwilę patrzał na brata z mordem w oczach, po czym wyszedł z łazienki i
trzasnął drzwiami.
Tom spojrzał
na swoje odbicie w dużym i czystym lustrze.
Smutny i zmartwiony. Załamany i zmęczony
życiem.
Wiem, że źle zrobiłem. Ale za późno na
żałowanie. Co się stało to się nie odstanie.
Przemył
zimną wodą swoją twarz po czym wytarł ją miękkim, białym ręcznikiem.
Po raz kolejny spieprzył sprawę. Po raz
kolejny brat go nienawidzi za to kim jest.
-
Przepraszam – powiedział sam do siebie i usiadł na podłodze. Plecy oparł o
zimną wannę a czoło podparł na rękach. – Nie chciałem. Znów stałem się
potworem. Osobą wykreowaną przez media…
Po raz kolejny stał się bezsilny.
*
Zaczęła się
przewracać z boku na bok. Kiedy uświadomiła sobie, że jednak już nie zaśnie,
przypomniała sobie sytuację z przed paru godzin. To jak Tom ja wykorzystał – a
raczej jak ona dała mu się wykorzystać w pierwszym dniu swojej pracy.
Szybko
wstała z łózka i poszła pod prysznic. Chciała
zmyć z siebie ten brud, zapomnieć że takie coś miało miejsce.
- Co się ze
mną dzieje? – usiadła pod prysznicem. Schowała twarz w dłonie i łkała. Woda
spływała po jej nagich i bladych placach jak i brązowych włosach które coraz
bardziej były mokre.
Po dłuższej
chwili głębokich przemyśleń, delikatnie wstała na równe nogi i obmyła swoje
ciało i włosy.
Potem kiedy
się wysuszyła i ubrała, wyszła z pokoju, nie mówiąc nikomu gdzie idzie.
Przed
hotelem zapaliła papierosa i udała się w stronę pobliskiego parku. Usiadła na
jednej z ławek i obserwowała ludzi znajdujących się dookoła niej. Co rusz
widziała zakochanych, idących za rękę , patrzących sobie głęboko w oczy i
wysyłających ciepłe uśmiechy.
Chciała by
być na miejscu takiej dziewczyny.
Potrzebowała miłości, czułych słówek,
męskiego ramienia.
Chciałaby wiedzieć po co ma wstawać każdego
ranka.
Skończyła
palić papierosa. Zgasiła niedopałek o kant kosza i tam go również wyrzuciła.
Ubrana w
shorty, dłuższą bluzkę i buty na obcasie przechadzała się po parku wiążąc
niedbale włosy i ubierając kapelusz.
Po około
czterdziestu minutach takiego chodzenia zadzwonił jej telefon.
Na
wyświetlaczu pojawiło się przypomnienie o kupnie nowej książki na urodziny
mamy.
Podniosła
kącik ust do góry po czym wyłączyła dzwonek.
Przypomniała
sobie, że musi porozmawiać z menagerem o kilku dniach wolnych.
Szybko
wróciła do hotelu i podeszła pod pokój Josta.
Zapukała
nieśmiało a po niespełna kilku sekundach drzwi się otworzyły i zobaczyła w nich
menagera.
- Witaj
Viki, cos się stało? – spytał i zaprosił ją do środka.
- Właściwie
to nie… znaczy tak… - usiadła na fotelu naprzeciwko Davida – Potrzebuje kilku
dni wolnych… Jeżeli mi ich nie dasz, niestety będę zmuszona odejść z pracy. –
powiedziała smutno.
- A co się
stało?
- Mój tata
dzisiaj zmarł i musze wracać do Ameryki. Pomóc mamie z pogrzebem taty jak i
pomóc jej trochę się z tego otrząsnąć. Nie jest mi łatwo prosić cię o te kilka
dni wolnego, uwierz mi.
Spojrzała na
niego zaszklonymi oczami. Było jej bardzo ciężko. Oprócz matki nikt nie
wiedział jak bardzo była z ojcem zżyta.
- Nie chcę
byś odchodziła z pracy. Dopiero co cię przyjąłem… Masz tydzień wolnego, starczy
ci? – spytał troskliwie
- W
zupełności. Dziękuje bardzo. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Rozumiem w
jakiej sytuacji jesteś. Na trzy dni przed twoim powrotem zadzwonię do ciebie
gdzie będziemy… żebyś wiedziała gdzie nas znaleźć – uśmiechnął się do niej
delikatnie i wstał z fotela.
Ona również
wstała i podeszła do Davida. Uścisnęła mu rękę w ramach podziękowania.
Nigdy w życiu nie spotkała się jeszcze z
taką życzliwością ludzką.
- Naprawdę
nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć… I mam małą prośbę, nie mów nikomu dlaczego
wyjechałam. - uśmiechnęła się do niego.
- Wystarczy
byś pracowała dla nas jako fotograf. Uwierz mi, to wystarczy. I co do prośby to
w porządku. Rozumiem- odwzajemnił uśmiech i zaczął odprowadzać dziewczynę do
drzwi.
- Dziękuje
ci bardzo. Idę się pakować i zarezerwować bilet. Do usłyszenia.
Wyszła z
jego pokoju lekko podbudowana na duchu.
Nie
wiedziała, że trafi na takiego dobrego człowieka.
Wróciła do pokoju i zaczęła się pakować. W między czasie
zadzwoniła do matki, że dostała wolne i będzie na pogrzebie.
Zarezerwowała
bilet na samolot na następny dzień o dziewiątej czterdzieści sześć i
kontynuowała pakowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz